Tytułem wstępu

1. Nowa polityka to mówienie wprost o własnych poglądach. Racjonalna dyskusja oraz działanie na rzecz otwartych i wypowiadanych wprost idei.
   Nowa polityka to nie post-polityka, w której bezideowi politycy wypowiadają opinie dostosowane do badań nastrojów społecznych. I - przede wszystkim - to nie Obiecankan Cacankylu - nowy chemiczny związek rozpylany nad naszymi głowami od ładnych paru lat. Wyborcza i medialna kiełbasa, znikająca magicznie zaraz po tym, jak kolejna frakcja dorwie się do władzy.

2. Nowa polityka to uczciwość oraz złożoność poznawcza. Pierwsze to imperatyw. Cecha absolutnie podstawowa i konieczna. Drugie to zdolność niezbędna do tworzenia dobrego i działającego prawa.
   Nowa polityka to nie afery i aferki. To nie śliskie wykręcanie się z objęć Temidy. To nie szwagrowie i szwagierki uwikłani w różne układy. To nie przekręty i dziwne rozmowy wychodzące na jaw przypadkiem lub w tak zwanym "odpowiednim momencie".

3. Nowa polityka to tworzenie systemów. Budowanie praw zgodnie z zasadą Funkcjonalizmu - tak, by działały samodzielnie, bez ciągłego interwencjonizmu państwa, a jednocześnie, by kierowały rzeczywistością w zaplanowanym i przewidzianym kierunku.
   Nowa polityka to nie dziurawe, szyte grubymi nićmi prawo. To nie wylewanie dziecka z kąpielą w każdej nowej ustawie. To nie martwe przepisy, zbudowane na niefunkcjonujących zakazach i nakazach. To również nie ingerencja w osobistą przestrzeń życiową ludzi.

poniedziałek, 14 września 2015

Uchodźcy Mile Widziani - 12.09.2015 - Realcja

 
Historie uchodźców czytają Karolina Adamczyk-Oleszczuk, Mateusz Łasowski.,Lea Łasowska, Michał Czachor i Michał Jarmicki


W jednej ręce trzymałem córkę, drugą obejmowałem żonę. Na piersi miałem Malika - miał półtora roku. Jestem dobrym pływakiem. Naprawdę dobrym. Ale...
Nie miałem już sił. Woda była zimna. "Jesteś dobrym pływakiem" - powtarzałem.
W pewnym momencie poczułem jak lewa ręka rozluźnia się. Mimowolnie. Nie mogłem nic zrobić. Po prostu nie słuchała już mnie. Potem, nad ranem, straciłem żonę. Nie chcę już więcej o tym mówić. Proszę. Zostawcie mnie. Chcę się zabić.


piątek, 11 września 2015

Czy politycy traktują nas poważnie?

Dzisiaj krótko. 
Zobaczcie to bardzo dobre wirusowe wideo pokazujące, jak można ufać poglądom polityków.
Traktują nas poważnie? Czy tylko chcą się dorwać do...
Nic dodać, nic ująć.

czwartek, 10 września 2015

Budapeszt 2015. 'Zaczepił nas student z Karbali. Nie ma już siły, chce do domu albo się zabije'


Pozwolę sobie zacytować w pełni artykuł Wojciecha
Tochmana z Wyborcza.pl - dostępny tutaj. Dziękuję Wyborczej, że publikuje takie teksty. Myślę, że zrozumieją, że warto go powielać. 
Jak napisał jeden z internautów: 
"Czytajcie. Może w końcu ruszy was sumienie."

Są dwie ważne rzeczy jakie należy wziąć pod uwagę wypowiadając się w kwestii imigrantów:
- Własne sumienie
- Wiedza - racjonalna, rzeczowa, oparta na faktach.

Tej ostatniej nie należy mylić z racjonalizacją. Znów zacytuję tego samego internautę:
"Zracjonalizować i "uzasadnić" można każdą chujową* postawę. Na przykład: Ja nie mówię że to dobrze że żydzi byli gazowani podczas wojny, ale to skąpi i chciwi ludzie. Na przykład mój znajomy mówił że jego znajomy znał żyda, który nie oddał pięćdziesięciu złotych."
 *Przepraszam za brzydkie słowa w cytacie.


ps. polecam książki Wojciecha Tochmana. "Dzisiaj narysujemy śmierć", czy "Eli Eli" to genialne przykłady reportażu. Zobaczcie zresztą sami.
 

A poniżej świetny tekst Wojciecha Tochmana:

poniedziałek, 7 września 2015

Czy chciałbyś być gorącym kartoflem?


Wyobraź sobie, że na twój dom spadają bomby.
Nie, nie takie reklamowe, z cukierkami od T-Mobile – te prawdziwe. Po ulicach grasują bandy z kałasznikowami i od wielu dni nie wychodziłeś z piwnicy. Przez pierwsze miesiące myślisz: „To przejdzie. Jedni wygrają i będzie można żyć.” Ale nie przechodzi. Mijają nie miesiące, a lata. Wojna przetacza się przez twój dom raz po raz. Brakuje jedzenia. Nie masz pieniędzy, by nakarmić dzieci.
W końcu sprzedajesz dom handlarzowi, za bezcen, po czym uciekasz do Niemiec. Jak? Oczywiście na piechotę. Tułasz się tygodniami prosząc ludzi o wodę. Porzucając bagaże, bo nie jesteś w stanie ich nieść. Stajesz na granicy.
I co?
Okazuje się, że jesteś gorącym kartoflem.
Nikt cię nie chce. Najchętniej odesłaliby cię do domu, który właśnie sprzedałeś, albo dali kałacha i kazali biegać z bandami, od których właśnie uciekłeś. A w ogóle, to jakim jesteś imigrantem? Tym dobrym, czy tym niezbyt dobrym? Gorszym, czy lepszym rodzajem?