Nie, nie takie reklamowe, z cukierkami od T-Mobile – te
prawdziwe. Po ulicach grasują bandy z kałasznikowami i od wielu dni nie
wychodziłeś z piwnicy. Przez pierwsze miesiące myślisz: „To przejdzie. Jedni
wygrają i będzie można żyć.” Ale nie przechodzi. Mijają nie miesiące, a lata.
Wojna przetacza się przez twój dom raz po raz. Brakuje jedzenia. Nie masz
pieniędzy, by nakarmić dzieci.
W końcu sprzedajesz dom handlarzowi, za bezcen, po czym
uciekasz do Niemiec. Jak? Oczywiście na piechotę. Tułasz się tygodniami prosząc
ludzi o wodę. Porzucając bagaże, bo nie jesteś w stanie ich nieść. Stajesz na
granicy.
I co?
Okazuje się, że jesteś gorącym kartoflem.
Nikt cię nie chce. Najchętniej odesłaliby cię do domu, który
właśnie sprzedałeś, albo dali kałacha i kazali biegać z bandami, od których właśnie
uciekłeś. A w ogóle, to jakim jesteś imigrantem? Tym dobrym, czy tym niezbyt
dobrym? Gorszym, czy lepszym rodzajem?
Reporterka arabskiej telewizji Al Aan, Jenan Moussy, która
spędziła tygodnie wśród Syryjczyków tak opisuje ich sytuację:
„Po czterech latach
wojny, której końca nie widać, rosnąca liczba Syryjczyków ma serdecznie dość i
po prostu chce wyjechać. Tracą nadzieję na powrót pokoju w ich kraju, więc
stawiają wszystko na jedną kartę. Często w desperacji sprzedają swój dobytek:
ziemię, domy, samochody.
Syryjski uchodźca w
Turcji ma trzy opcje do wyboru. Wrócić do Syrii, siedzieć w namiocie w tureckim
obozie dla uchodźców lub jechać do UE, gdzie dostanie pomoc i tymczasowe
dokumenty podróżne.
Najpierw uciekają
przed straszną wojną do sąsiednich krajów (Turcja, Liban, Jordania). Tam, po
tym, jak przejdzie pierwszy szok, uświadamiają sobie, że są bezpieczni, ale nie
ma przyszłości. "Syryjczycy mówią: w sąsiednich krajach Turcji, Libanie,
Jordanii, możesz tylko przetrwać, ale nie żyć. Siedzieć w namiocie, bez pracy,
bez dokumentów podróżnych, bez przyszłości". Kiedy więc Syryjczyk dostaje
szansę na życie, stabilność i przyszłość w UE, logiczne jest, że robi wszystko,
aby dostać się do takiej Ziemi Obiecanej.”
Trzy filary nowej
polityki.
Osobiście
jestem wyznawcą trzech filarów, które kształtują moje poglądy na kwestie
światopoglądowe, etyczne i humanitarne. Te trzy filary to:
1.
Tolerancja (empatia)
2. Egalitaryzm
3. Wiedza naukowa rodem z XXI wieku (o niej kiedy indziej)
2. Egalitaryzm
3. Wiedza naukowa rodem z XXI wieku (o niej kiedy indziej)
W przypadku uchodźców nie jestem w stanie wprost nie myśleć
bez użycia empatii i tolerancji. Co empatia mówi nam o tym, co powinniśmy
zrobić? To ludzie, którzy w większości przypadków uciekli z kraju ogarniętego
wojną, ludzie, którzy ratują swoje rodziny z nędzy. Ludzie, którzy pragną nie
tylko lepszego, ale choćby przyzwoitego życia. Czy możemy im się dziwić?
Zaskoczył mnie dzisiaj nasz były prezydent Lech Wałęsa, swoim
empatycznym gestem, ogłaszając, że przyjmie do własnego domu rodzinę uchodźców.
Oczywiście przyjmowanie uchodźców w domach nie jest w żadnej mierze dobrym
pomysłem – po prostu ze względów funkcjonalnych. Jednak liczy się gest. Dziękuję
panie Prezydencie.
Chcę, żeby państwo polskie przyjęło (i ogłosiło, że
przyjmie) kilkunastokrotnie większą ilość uchodźców niż to ogłosiła premier
Kopacz. Powiem więcej – te dwa tysiące, o których mówiła, jest dla mnie obrazą.
Zdaję sobie sprawę, że premier Kopacz uprawia post-politykę i że w żadnej
mierze nie możemy być pewni, jakie są jej prawdziwe poglądy. Zdaję sobie
sprawę, że mówi w okresie wyborczym to, co podpowiadają jej jej analitycy. Jednak
- proszę mi wybaczyć to stwierdzenie - premier czterdziestomilionowego kraju
nie jest tresowanym pudlem. Naprawdę chwilami mam wrażenie, że za moment zrobi
„Hitler kaput” i poda łapkę - byle tylko uciułać w wyborach kilka głosów więcej
od wystraszonych medialną nagonką ludzi (w tym również niestety od ksenofobów).
Tymczasem premier kraju powinna przyjąć pewne, nie znoszące
sprzeciwu postawy na tak zwaną klatę – pomimo lęków całego społeczeństwa (które
już najwyraźniej zapomniało, w jakiej samo było sytuacji kilka i kilkadziesiąt
lat temu). Jedyne, co powinna zrobić, to tłumaczyć i pokazywać, że to właśnie
my Polacy najlepiej powinniśmy rozumieć gehennę dziesiątek tysięcy ludzi.
Wreszcie powinna uspokajać i edukować – wyjaśniać, że nic nam się nie stanie od
tych kilkunastu tysięcy uchodźców, że nie zabiorą nam pracy, nie zgwałcą naszych
dzieci i że generalnie nasze instytucje publiczne dadzą sobie radę w łagodnym
przystosowywaniu tych zagubionych ludzi do naszego społeczeństwa. Tak powinna
wyglądać postawa osoby odpowiedzialnej, honorowej i uczciwej. Tak powinien się
zachować premier kraju – osoba, od której oczekuję moralnej odwagi i
stanowczości w sprawach, które wymagają działań zgodnych z sumieniem –
sumieniem nie-ksenofobicznym.
Ale przecież ci
uchodźcy to nie białoskórzy katolicy o włosach blond.
Wybierzmy sobie zatem z tych „gorących kartofelków” tych,
którzy nam się podobają. Zróbmy im test na znajomość „Zdrowaś Mario”. Zbadajmy
zęby i zajrzyjmy w ich – nie tak znów błękitne – oczy. Z czymś wam się to
kojarzy?
A może oddzielimy gorszy rodzaj imigranta – ten ekonomiczny
– od tego lepszego – wojennego i ten pierwszy „gorący kartofelek” podrzucimy
komuś innemu?
Tym z was, którzy jeszcze nie wyczuli, jak bardzo takie
myślenie brzmi złowrogo powiem wprost: takie myślenie śmierdzi. Śmierdzi
frenologią. Jest zwykłą dyskryminacją. To postawa obrzydliwa i butna. Jaśnie
pan sprawdzi czy koniuch naprawdę potrzebuje chleba. Wstyd.
Rozumiem ludzi, nie
wybaczam mediom.
Rozumiem, że dla ludzi żyjących w tak jednolitym pod
względem etnicznym społeczeństwie jak Polska, przybysze z innego kontynentu,
ludzie o innej mentalności i innym wyznaniu budzą lęk. Z tego lęku rodzi się
ksenofobia. To naturalny proces – szczególnie w społeczeństwie nie wyedukowanym
pod tym względem i nie mającym dostępu do rzetelnej informacji.
To ostatnie pozwoliłem sobie sprawdzić. W pisałem w wujku Google
frazę „imigranci”. Pierwsze dwie strony okazały się być wprost zapełnione
następującymi „doniesieniami” medialnymi:
„Imigranci zbiorowo
zgwałcili szefową placówki.
Imigranci napadają
mieszkańców na wyspie Lesbos.
Na granicy z Austrią
imigranci napadli autobus z Polakami.
Dantejskie sceny na
wyspie Lesbos. Imigranci biją się…
Imigranci szturmują UE
na piechotę.
Hordy nielegalnych
imigrantów próbowały wtargnąć na prom.”
Hordy… Co robią? Szturmują oczywiście. Ale teraz najgorsze:
„Imigranci wyrzucają
wodę i kanapki od węgierskiej policji.”
No to już po prostu granda!
Oskarżam WAS – MEDIA.
Jesteście odpowiedzialni za falę lęku i za podążającą za nią
falę poglądów ksenofobicznych w naszym kraju. To wasze nieodpowiedzialne granie
na najgorszych instynktach, wasza CHCIWOŚĆ – bo przecież produkowanie lęku
buduje poczytność, słuchalność i oglądalność, a to z kolei bezpośrednio
przekłada się na kapiącą z reklam kasę – doprowadziły do takiego stanu.
Szczycicie się, że jesteście czwartą władzą? Otóż nie jesteście. Jesteście
kolejnym pyskaczem – wielką tubą, w którą z jednej strony wrzuca się brudy, a z
drugiej wylatują one powiększone i w znacznie większej ilości.
Chciałbym, żeby to się zmieniło. Wierzę, że ludzie, którzy
do polityki idą z wiarą i poczuciem misji, osuszą inteligentnymi działaniami i
to bagienko. Kiedy to się stanie? Nie wiem. Z pewnością długa droga przed nami.
Nie jesteśmy w stanie
przyjąć tylu uchodźców – nie poradzimy sobie.
No nie… naprawdę? Naprawdę jesteśmy tak nieudolni? Naprawdę
instytucje charytatywne i organy tak dużego kraju jak Polska nie są w stanie
poradzić sobie z kilkunastoma tysiącami ludzi? Przypomina mi to sytuację rodem
z Monty Pytona – staruszki grasują, policja sobie nie radzi. Albo inaczej –
mistrzostwa świata w rzucie piłeczką na odległość jednego metra.
Ach tacy jesteśmy niezborni, nieudolni i rączki dwie lewe
mamy – chociaż nawet nie spróbowaliśmy.
Zdajmy sobie z tego sprawę: taka – mizerna nadal – ilość
uchodźców zniknie niezauważona w naszym czterdziestomilionowym społeczeństwie.
Nie mówię nawet o działaniach takich jak przyjmowanie rodzin do parafii, czy
przemnożenie ilości rodzin przez ilość gmin. Możliwości mniej typowych,
dodatkowych działań jest wiele, ale nawet nie spróbowaliśmy wykorzystać tych
podstawowych.
Zresztą, jedna lewa rączka już się pani premier naprawiła –
okazało się bowiem, że możemy przyjąć już nie dwa tysiące uchodźców a dziesięć
– proszę bardzo.
Wreszcie… Bądźmy solidarni nie tylko dlatego, że tak trzeba
i że tak podpowiada nam nasze sumienie. Bądźmy choćby dlatego, że za chwilę
poprosimy Unię o solidarność w sprawie Ukrainy. I co wtedy? Będziemy psioczyć
na brak empatii z ich strony?
Nie leczmy pryszcza
pudrem.
Na koniec. Przyjmiemy tę falę uchodźców i co wtedy? Wtedy z
pewnością czeka nas kolejna, większa fala. Tak. To prawda.
Co należy zrobić? Przedłużyć „Mur Orbána”? Zrobić z niego
budowlę widoczną z orbity? Znak humanitaryzmu rodem z XXI wieku? A może
zawracać łodzie na Morzu Śródziemnym?
Można oczywiście… Można leczyć pryszcza pudrem, wrzody
żołądka za pomocą Rennie, a astmę inhalacjami z rumianku.
Można też zadziałać u źródła. Można podjąć znacznie bardziej
zdecydowane działania na rzecz zakończenia wojny w Syrii. Ale do tego potrzeba
większej cywilnej odwagi, znacznie wyższej inteligencji i ogromnej wiedzy. Żeby
znów się nie okazało, że niesiemy kaganek demokracji tam, gdzie tego kaganka
nie chcą...
Zastanawiam się czy osobiście byłeś kiedyś w krajach dalekiego wschodu ale nie na wycieczce ale tak służbowo zupełnie normalnie? Zastanawiam się też dlaczego tak mocno uderzasz w media, ja robie przegląd dzienników od cnn az po arabskie bloki informacyjne i niestety podany przez Ciebie przykład odmawiania i wyrzucania pożywienia przez tych ludzi to fakt to bunt wobec zastanej sytuacji... W dużej mierze zgadzam się z tym co piszesz ale uważam że twoje podejscie jest zbyt emocjonalne, nie szukasz źródła problemu , upraszczasz go by pasował do twojej wersji. Problem uchodzców jest dużo głębszy niż ucieczka przed wojną ma inną podstawę i to czy uchodzców ktoś przyjmuje czy nie , to jak ich się traktuje to i jakie kto ma wobec tego poglądy jest dzis dla istnienia europy najmniej ważne wbrew temu co krzyczą media. Poszukaj odpowiedzi na jedno z pytań: dlaczego kryzys migracyjny jest zdarzeniem nagłym, masowym ? Dlaczego turcja nagle dobrowolnie stała się korytarzem tranzytowym dla mas ludzi i dlaczego w 70% uchodzcy to mężczyżni.. Tureckie prawo zapewnia azylantom prawa ale i obowiązki a wsród nich obowiązek poborowy w okresie nie krótszym niż 2 lata od przyznania statusu azylanta. W turcji w przeciwienstwie do krajów europy wschodniej prawa się egzekwuje. Co więcej turcja jako kraj który bądź co bądź z falą uchodzców zmaga się już kilka lat (pomimo braku info z mediów) nie może też przyjmować ich w nieskończoność. Nieudolność polityki USA i jej znaczący wpływ na destabilizację porzadku w regionie nie pomaga. Ankara w zamian za umożenia częsci długu zbrojeniowego liczyła zapewne że naloty USA i koalicji sprawę przychamują ale tak sie jak widać nie stało. Dziś gdy niestety tylko rosja przy okazji urządzania sobie w syrii poligonu faktycznie wspiera Assada a ameryka i spółka ją jawnie krytykuje może okazać się , i osobiscie sądze że tak będzie, że reżim syryjski z Damaszku będzie jedyną faktyczną siłą zdolną do przywrócenia tam porządku. Smutne ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńWracając natomiast do samych uchodzców europa niestety nie jest na nich gotowa zwłaszcza kulturowo. To są ludzie którzy od zawsze żyli w społeczeństwach trudnych , agresywnych kulturowo dość ortodoksyjnych i raczej dyktatorskich zarówno religijnie jak i politycznie. Wolność wyznania i słowa to coś do czego nie przywykli a adaptacja jest trudna bo tam gdzie europejczycy widzą integrację i podporzadkowanie się ogólnie przyjętym prawom uchodzca może widzieć kolejne kajdany problem pogłebia niemoc egzekwowania prawa w europie. Na edukacje w tym temacie już chyba za późno...
Pomagajmy , przyjmujmy ludzi którzy tego potrzebują ale nie rezygnujmy lekkomyślnie z egzekwowania naszych praw w imię solidarności . Uczmy ludzi kultury wschodu . I obserwujmy lekcję udzielaną nam przez rosyjskiego niedzwiedzia.